sobota, 4 stycznia 2014

Chciałam mieć tatuaż, ale robię bloga

Urodziliście coś w święta? Urośliście w coś więcej niż od-jedzenio-łogi? Nie będzie odkryciem, jeżeli napiszę, że święta męczą, nie? Naprawdę, poród mnie tak nie zmęczył, jak te święta. Miałam na ten temat fajną historię, tragi-komedię nawet. Napisałam ją na moim urządzeniu przenośnym, które jednak uznało, że nie warto zachowywać wersji roboczej. Widocznie urządzenie się zna, widocznie stan narzekania w owej historii przekraczał dopuszczalne normy, chociaż mam na to wysoką poprzeczkę. Tym samym, co było w głowie, zostało w starym roku. Pamiętam tylko jego końcówkę - pędziłam wtedy do mojego dziecka, które zostało na dwa dni z dziadkami. Podobno tęskniło. Podobno małe dzieci potrafią to wyrażać. Tak na mnie ta jego tęsknota psychicznie wskoczyła, że odkąd ją ugasiłam (dwudniową w tym prawie dziewięciomiesięcznym człowieku!), sama tęsknię za wszystkim, za czym tylko się da (a to do mnie w ogóle niepodobne). Za pisaniem chyba najbardziej. Wiecie? Jak mi to pieprzone urządzenie przenośne wysłało gdzieś w kosmos wersje robocze moich postów, to zatęskniłam za każdą literą i słowem tak bardzo, że do tej pory nie mogę siebie pozbierać. Bo tych słów i liter rzecz jasna w ten sam kształt już poskładać nie można. Zdecydowanie za mało piszę - oto wniosek z poprzedniego roku, bo podobno jakiś trzeba mieć. A poza tym urodziłam dziecko i siłą nie wiadomo skąd doprowadziłam je do stanu raczkowania i podnoszenia się, i śmiania się w głos na mój widok. Zgubiłam przez to setki razy swój wolny czas, ale w gruncie rzeczy na co mogłabym go poświęcić? Koło się zamyka. Dziecko, dziecka, dziecku, z dzieckiem, o dziecku, dziecko! Nie od dziś odmienia się przez przypadki. Mój syn w dwa tygodnie dokonał tylu z pozoru niemożliwych rzeczy, a Ty mnie pytasz jaki był ten rok? Wszystko w nim było. Mieszanka wybuchowa, że nawet kolki wywołała i łzy. Dużo kolek i łez. Chciałam sobie w tym roku zrobić tatuaż, ale zrobiłam kilka zdań i E-Mamuś. Bez wychodzenia z domu. Z pięćset zeta w kieszeni, a raczej w pieluchach. Na wszystko podobno przychodzi dobry moment, chociaż zupełnie nieproszony, w zasadzie to on włazi z butami, bezczelny. Brak kultury miewa jednak swoje miłe odsłony. Bo doprawdy, w pytę był ten rok. A na pewno w dobry moment.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...