wtorek, 1 października 2013

Może jesteś cool, ale szukam kultury

Szukam niani. Mam nadzieję, że za kilka godzin ona się już znajdzie. Przyjdzie tu, okaże się być jeszcze wspanialszą niż przez telefon, wiadomości na niania.pl, przez CV i przez Facebook (śledztwo w toku, bardzo dokładne). I ona nas znajdzie też wspaniałymi i będziemy się świetnie dogadywać, i będzie kreatywnie spędzać czas z naszym dzieckiem. Matczyna intuicjo, nie zawiedź mnie. Ten cały niańkowy temat nasunął mi trochę inną refleksję. Przede wszystkim doceniłam istnienie portali społecznościowych i pisemne formy komunikacji międzyludzkiej. Ludzie, Nasz wizerunek jednym zdaniem może popsuć dobrze zapowiadającą się historię. O technice, formie, uprzejmościach (nawet jeżeli są wymuszone) w wiadomościach, e-mailach itd. nie będę tu pouczać, chociaż mam na to papier i kij z tym. Trochę kultury, naprawdę. Po pierwsze jak można się nie podpisywać? Jeżeli Twoje imię i nazwisko jest tak wielką tajemnicą, jak możesz wymagać ode mnie, że powierzę Ci pod opiekę moją fasoleczkę, ledwo z brzucha wyszła? Tak, wymagać - świadomie użyłam tego słowa - bo natarczywych niań mam po dziurki w nosie - czy moje odmowy nie były skuteczne, skoro wciąż dzwonią, piszą, one nie proszą się o spotkanie, one żądają? A codziennie ćwiczyłam asertywność kosztem brzuszków (na coś trzeba się zdecydować z braku czasu). O, widzę, że zaktualizowała Pani ogłoszenie, to może jednak się spotkamy? Proszę mi wierzyć, nie zawiedzie się Pani. No doprawdy? Dziękuję, po raz dziesiąty. Albo Pani, która mieszka na drugim końcu krakowskiego świata opieprza mnie, że nie chcę dać jej szansy ze względu na lokalizację. Kto tutaj stawia warunki? I po raz kolejny, no jak można odpowiedzieć na ogłoszenie w sprawie jakiejkolwiek pracy czy nawet kupna książki, bluzki albo psa nie zostawiając żadnej treści i podpisu? Dostaję e-mail bez tematu, bez niczego, ledwie zauważam załącznik. Fantastycznie, jest CV! I co z tego? Może dzień dobry, może pozdrawiam, może coś o sobie, może o pogodzie jak już nie ma o czym? To ja też nie pozdrawiam. Odeślę w podzięce list demotywacyjny i będziemy się tak curriculumvitować. Dzięki Facebookowi nie spotkałam się z kilkoma na pierwszy rzut oka idealnymi kandydatkami. Szczęśliwie jest tam opcja publicznych postów, z których jak się okazuje wiele osób korzysta i wiele się można dzięki temu o nich dowiedzieć. Zarówno wódka jak i bluzy salezjańskie poszły do odstrzału. Każda skrajność w intensywnym wydaniu. Poza tym nie odpisywanie na SMS-y i nie oddzwanianie - średni koszt 0,23 zł i naprawdę szybko można wyrazić, że już ma się dawno i gdzieś głęboko pracę z moim dzieckiem. I kłamią, dlaczego kłamią? Ręce opadają. I przecież nie po to ograniczam wiek w ogłoszeniu, żeby dostawać wiadomości typu: Wiem, że szuka Pani młodszej/starszej niani, ale może jednak? Szukam pracy z wyższym wynagrodzeniem, biorąc pod uwagę moje kwalifikacje i wieloletnie doświadczenie to obopólna strata czasu - po co? Może to Pani opowiedzieć koleżance przy kawie. Albo, że nie zajmowałam się tak małym dzieckiem, ale chętnie spróbuję. Czy ja gdzieś napisałam, że moje dziecko jest doświadczalne? Ja rozumiem, że nie ma pracy, że kryzys, że wszystko to ten kraj, że nam się ciężko wiąże końce. Ale gdybyśmy się porozumiewali między sobą z większą kulturą i szczerze rozmawiali to może chociaż trochę byłoby lepiej. Może tak jakoś, ja wiem? Po prostu milej. Trzymajcie kciuki, proszę, bo osiwieję.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...