piątek, 13 czerwca 2014

Kocham Cię na zabój

Nieczęsto wypowiadam się w kwestiach problemów z pogranicza psychologii, życia społecznego, polityki (czy co tam jeszcze dotyczy rodziców) i nie występuję jako komentator tego, o czym możemy usłyszeć w codziennych wiadomościach (nazywanych przeze mnie nie bez powodu wiadozłościami. Patrzenie w szklany ekran w godzinach 18:00-20:00 - począwszy od panoramy przez info i fakty a skończywszy wiadomo gdzie - należałoby naprawdę konsultować z lekarzem lub farmaceutą). Niemniej jednak ostatnie wydarzenie z Rybnika, o którym pisano już tak wiele, postanowiłam przerobić w głowie i przemielić z refleksji w krótką notkę. W gruncie rzeczy nie będzie to żaden komentarz, bo nie mam ani wiedzy ani kompetencji, żeby się odnieść do śmierci w upale, ale w całym tym szybowym boomie (gorące dyskusje trwają też w blogosferze, między innymi u Blog Ojciec i Potwory Wózkowe), który zakrawa już o paranoję, zaczęłam się zastanawiać, kto tutaj naprawdę o czymś zapomniał, bo nie wydaje mi się, że był to ojciec tragicznie zmarłej dziewczynki.

My chyba po prostu zapominamy o tym, że na każdą opowieść warto spojrzeć jak na lustro. Wiecie czym dla mnie jest tragedia w Rybniku? Jest przykładem dwóch rzeczy: po pierwsze pokazuje, jakiego typu wiadomości żądni są ludzie. Po drugie czy nie jest tak, że ta historia porusza nami w tak dużym stopniu właśnie dlatego, że wypieramy ze swojej głowy myśl, że nam też mogło się to przydarzyć? Zapominamy, że też moglibyśmy zapomnieć. Tak jest wygodniej.

Google.pl: fraza wyszukiwana: matka zabiła dziecko - wyników dziesiątki z różnych regionów Polski, z różnych powodów, na wiele sposobów MATKA ZABIŁA DZIECKO. Udusiła szalikiem, kablem, wyrzuciła na śmietnik, zabiła i ukryła ciało na strychu, zostawiła pod drzewem, zabiła i zjadła.
Czy na kimkolwiek to jeszcze robi wrażenie? Czy po historii z Katarzyną W. bycie matką zabójczynią staje się jakąś jedną z odmian Matki Polki? No proszę Was.

Google.pl: fraza wyszukiwana: ojciec zabił dziecko - wyniki? Tata zabił córkę, bo był zapracowany. Wiadomo, którego ojca to dotyczy. Poza tym jest kilka innych wyników, ale zazwyczaj dotyczących ojców - morderców działających wspólnie z matkami, które często inicjują zabójczy napad na dziecko.

Wyniki google nie są żadną statystyką, ale sami doskonale wiecie, jak wiele w ostatnim czasie słyszy się o dzieciach ginących z rąk własnych rodzicielek. Jakiś czas temu jestem sobie w domu, dziecko śpi, a ja myję podłogę, w tle lecą wiadozłości i Pani za szklanym ekranem mnie informuje, że matka udusiła kablem od żelazka swoje dziecko, a jak mu zakładała ten kabel na szyję pytało mamusiu co robisz i wtedy uświadomiłam sobie, że zaczynam mieć tę parszywą przypadłość. Że pomyślę o dziecku bidusia, że pomyślę o matce ty niezrównoważona głupia suko (jeżeli mam pewność, że zrobiła to z premedytacją), ale życie toczy się dalej, a takie wiadomości tylko na chwilę przerywają codzienność (normalnie znieczulica, szlag by to!).

Dlaczego nie jest tak tym razem? Dlaczego historia ojca, który zostawił córę w aucie na osiem godzin jest bardziej nagłaśniana i bardziej porusza niż historie matek zabijających swoje dzieci? Może właśnie dlatego, że o ile nie jest się klasycznym mordercą, który zabija swoje dziecko, bo po prostu chce je zabić, to nie utożsamiamy się z tą matką, co zabija i zostawiamy temat kwitując: Zabiła, bo nie dawała rady. Psychicznie chora albo z depresją. Wstała rano, coś ją wkurwiło i zabiła. Mnie to nie dotyczy. I cześć.

A co zrobił tata w Rybniku? On zabił trochę inaczej i chyba to nas właśnie dotyka, przez co wzbudza tyle emocji i dociekań jak do tego w ogóle mogło dojść. Inność rodzi złość nie od dziś, coś czego nie rozumiemy wybija nas z rytmu. Poza tym kochamy sensacje, a sensacje z większą dozą tajemniczości są jeszcze bardziej sensacyjne, więc wszyscy będziemy czekać na informację, dlaczego do jasnej cholery ojciec zapomniał o córce. Zapomniał na śmierć. Bo że matka udusiła dziecko kablem od żelazka nie jest już tak pasjonujące, to jest po prostu klasyka gatunku. Akcja - reakcja - dowód zbrodni - sprawa zamknięta - kabel na szyi - nuda.

Tutaj jest inaczej. Bo tutaj nas dotyczy. Bo przestałam myć podłogę, oglądając wiadomości, bo nie byłam pewna, czy nie mogłoby mi się to przydarzyć. Nagle przypomniałam sobie całe swoje nieogarnięcie, odwieczne chęci kupna snu, te nadzwyczajne zmęczenia moje i męża, te ledwie patrzenia na oczy rano. Ja po prostu nie wiem. I dlatego dla mnie to zabijanie dziecka przez gorąco w aucie jest moim osobistym zabijaniem w sobie jakichkolwiek myśli, że to mogłoby mnie dotyczyć. Kabel od żelazka nie mógłby, ale nagrzane auto? Bezdzietni znajomi w pracy mówią, że nie można zapomnieć dziecka z samochodu wyjąć, a ja nie wiem, czy nie można... Ja to przemilczę, bo włos się jeży na skórze.

Nic więcej jeszcze nie wiadomo w kwestii ojca, który zapomniał o córce. Może teraz zapomina, że chciał zapomnieć? A może sobie dopiero przypomina, że zapomniał? Myślę, że nasze komentarze, hejtowania i gdybania nie są w ogóle istotne, ale jeżeli lubimy wyrywać się z oceną to czemu nie, w internetach można wszystko. Tak sobie tylko pomyślałam, że zapomnieliśmy w tej całej historii, że nie wszystko jest czarno białe i nie wszystko mieści się w jednej szufladzie. To jest bardzo proste. Jeżeli uważasz, że zostawienie dziecka w aucie na pół godziny (bo trzeba zrobić spokojnie zakupy) a zostawienie go na osiem godzin (nie wiadomo dlaczego, ale raczej nie celowo) nie jest tym samym, bo to drugie jest gorsze to może przypomnij sobie, że 15 minut słodkiego letniego słońca wystarczy, żeby zabić Twoje dziecko. I kto wtedy będzie mordercą? Ty czy upał? A może Pani w kasie, bo powoli nabijała towar?


Nie dajmy się zwariować.


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...