środa, 11 września 2013

Moje dziecko jest najlepsze, moje! A ja jestem najlepszym rodzicem i nikt mi nie podskoczy!

Od trzech dni chodzi za mną post, ale ciągle jest o kilka kroków za mną, nie nadąża, próbuje się wtrącić, próbuje wyjść ze mną na spacer, a jak już ja znajduję chwilę, żeby spokojnie usiąść mówię mu odejdź, jestem zmęczona, niewyspana, jestem mamą do jasnej cholery! A potem życie weryfikuje inne refleksje i stara myśl o notce poszła w siną dal, a przyszła nowa. I ta trafiła na idealny dzień, bo leżę sobie w łóżku z herbatą, dziecko śpi, dziecko przespało całą noc, za oknem pada deszcz. Bardzo dobre warunki do pisania. Ale notka trochę zezłoszczona.

Wczoraj na spacerze na moim osiedlu emeryckim, gdzie na ławkach dzieją się rozmowy o czasach wojny, gdzie, jeżeli już pojawią się małe dzieci mówi się do nich: Oj, ile jeszcze przed Wami zanim tak będziecie siedzieć na tych ławkach, starzy, jak my, oj ile jeszcze czasu minie! Otóż wczoraj na tym osiedlu, gdzie średnia wieku sięga pięćdziesięciu siedmiu lat poznałam tatę z pięciomiesięczną córą. Od tylu miesięcy liczyłam na zaznajomienie się z jakąś wózkową mamą, ale towarzystwo Pana wózkowego było bardzo w porządku, skoro okazał się być równym kompanem do rozmów o kupach, jedzeniu, usypianiu dziecka, jego rozwoju itd. Chociaż pogawędki z nim uświadomiły mi też, że wiele w życiu sprowadza się do jednego wielkiego wyścigu. O jakie Pani dziecko żywe, wszystko je interesuje! A jak się śmieje! Oj nasza córa to też taka jest, teraz trochę zaspana, ale jak już zacznie fikać to taka żywa, taka ruchliwa!. No wiadomo, Proszę Pana, najruchliwsza, na pewno ma AD i HD też ma.

I kiedy on chwalił umiejętności swojej pierworodnej, odpłynęłam myślami do komentarzy, które słyszałam od porodu. A moja znajoma to dziecka ani na godzinę samego nie zostawiła dopóki nie skończyło sześciu miesięcy! - mówi przyjaciółka. A ja zostawiłam tygodniowe z teściową na siedem godzin. Ale jak to?? - mówi innym razem ciotka. No po prostu wyszliśmy na miasto w naszą rocznicę, mama została z dwumiesięcznym szkrabem. Ooooj a nasza koleżanka to do tej pory karmi piersią, mały ma już półtora roku! - mówi kolega. Pozazdrościć! Rozumiem, że mam się schować z moim trzymiesięczym karmieniem, kiedy łzy z oczu lały się szybciej niż mleko z cyca? A moja siostra to zostawiła swojego synka samego z kimś obcym dopiero jak skończył roczek! - mówi dziewczyna kolegi. Ja to bym nigdy tak dziecka nie zostawił! - komentuje za moimi plecami mąż kuzynki. Nasz skarb, prawie pięciomięczny, został z babcią na dwa dni, babcia obca nie jest, no proszę Was. Ach, i przepraszam gdyby był Twoim skarbem na pewno byś go nie zostawiła! Jak to czytać? Bo nikt mi wprost nie powiedział, że jestem wyrodną matką, cholera znowu mnie coś ominęło. A ja wciąż sobie powtarzam, że nie po to odcina się pępowinę, żeby robić z dziecka pępęk świata. Szlag by to, jak być mamą? Jesteś nienormalna jeżeli chcesz zostawić tak małe dziecko komuś obcemu! - wypowiedź na forum, gdzie szukałam opinii o prywatnych żłobkach i niańkach krakowskich dla półrocznego dziecka. Może Wy macie jakieś zdanie na ten temat, ale bez obraźliwych komentarzy, jeżeli tylko możecie się powstrzymać, bo jedna wizyta na forum obdarowała mnie nimi tak, że na lata mam zapas. Niektórzy najwyraźniej nie rozumieją (szczególnie Ci, co nie mają dzieci), że wiele mam po prostu chce wrócić do pracy. Między innymi dlatego ich cycki produkują się krócej i dlatego muszą też siebie przystosować do niełatwego momentu, kiedy to dziecko jednak z kimś zostawią, no bo przecież go nie wyrzucą przez przysłowiowe e-mamusiowe okno. Nosz kurde! Zbalansujcie mnie!


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...