poniedziałek, 23 września 2013

Płacz to luksus, na który chwilowo mnie nie stać

Pamiętacie mnie jeszcze? To ja, elektroniczna mamuś i chociaż pełnię rolę mamy przede wszystkim w realu, Wy znacie mnie w tej "e" wersji, o jak ja tutaj czuję się bezpiecznie. Wszystkie tutaj mamy przesrane (dosłownie i w przenośni), więc doskonale mnie zrozumiecie. Nie mam czasu na nic. Nie mam czasu nawet na to, żeby się porządnie rozpłakać. Ledwo łzy mi pociekną a już trzeba iść do dziecka i robić całą resztę kuro-domowych obowiązków. Kurde, żyć trzeba. Ale co to za życie? (i w tym momencie Drogi Czytelniku możesz się łatwo zorientować, że nie powinieneś kontynuować czytania tego posta, jeżeli jesteś w dobrym humorze, istnieje spore ryzyko, że Ci go popsuję). No bo co to za życie, Tusku? (podobno tak teraz się mówi, zresztą nie bez powodu) - do roboty trzeba wracać, dziecko z niańką zostawić. Na co nam były te roczne macierzyńskie. Nawet Polska przeciwko mnie. Mój cudowny kraj pachnący bzem, lasami, jarzębiną i skoszoną trawą. Syna mi będą chcieli w sukienkę ubierać w przedszkolu i nie będą mieli tam dla niego więcej zajęć dodatkowych. I płacić podatki, składki, sratki, rachunki i czynsz, i kredyty spłacać, koniecznie zdążyć przed śmiercią. Leczyć się prywatnie. Mieć dzieci tyle, ile ustawa przewiduje, żeby wyrównać współczynnik umarlaków. Odebrać becikowe, bo przepadnie, szkoda będzie przeogromna, na pieluchy by było. I terefere, sratatata, bardzo ogólne niekończące się narzekanie, a dla odmiany miało być o... łzach.

Dziecko płacze z różnych powodów, a rolą rodzica jest je uspokoić. Zatem próbujemy. Czy głodne, czy mokra pielucha, zmęczone a może się nudzi? Płacze, bo mu niewygodnie, czy może to tylko zły sen? Ile razy wpisywaliśmy w google teksty typu dlaczego dziecko płacze, dziecko płacze przy jedzeniu, dziecko nie śpi tylko ciągle płacze, dziecko płacze. Nosz kurde, po prostu płacze. I kiedy zrozumiałam sens owego "po prostu", zrozumiałam też swoje dziecko. Dzisiaj czuję się dokładnie tak samo - o matko! jestem dziś jak dziecko. Już spieszę z wyjaśnieniem, ze zmęczenia słowa nie układają się w jasny przekaz.

Otóż natrafiłam kiedyś na mądrzejszy niż inne artykuł na temat wylewania łez przez niemowlaki. Jedna pani psycholog opisywała tam chyba wszystkie znane powszechnie powody płaczu dzieci - wiadomo, że jest to ich pierwsza i przez długi czas jedyna forma wyrażania potrzeb i komunikacji z nami, dlatego warto nauczyć się go rozróżniać (o rodzajach płaczu niemowląt był też niedawno filmik na fejsbukowym E-Mamuś). Ale ze wszystkich codziennych zwyczajnych i banalnych typów łez, pani psycholog przytoczyła też nieznany mi wcześniej powód płaczu. Okazuje się, że dzieci potrafią być nadzwyczaj marudne i nieznośnie, i zwykle trwa to kilka dni, kiedy przechodzą drastyczny etap w rozwoju. Ja zaobserwowałam to u swojego dziecka kiedy płakało cztery dni jednym cięgiem, co mu się wcześniej nie zdarzało, mimo, że był kolkowym chłopcem. Po czterech dniach krzyków, wycia, darcia i wszystkiego po dziurki w uszach, nauczył się przekręcać z pleców na brzuch, chwytać zabawki i pokazał nam jeszcze kilka innych nowych umiejętności, które dla niego były do opanowania tak ciężkie, że po drodze musiał przecież swoje wypłakać.

Jestem teraz jak dziecko. Kilka dni, trochę płakania pokątnie, aż stres w końcu opadnie, aż się przejaśni, przyjdzie czas na tę nową sytuację i powiem wreszcie, że tak! ta kobieta będzie z moim dzieckiem, na płacze i radości, dobre i gorsze. Cholerna burza przed ciszą. Będę dawać znaki z pola walki. I wiecie co? Odrzuciłam kilka kandydatek na nianię, chociaż wstępnie spełniały kryteria. Katarzyna W. na niania.pl obecnie wydaje mi się nie do przejścia. Trochę mi ich w sumie żal, tych Katarzyn W., ale tylko trochę. Stay tuned.


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...